24 marca 2013

(#18) Nie taka znowu "Bestia"


Zauważyliście jak wiele w ostatnim czasie serwisów motoryzacyjnych/informacyjnych zachłysnęło się informacją na temat prawdopodobnej awarii samochodu Baracka Obamy podając za przyczynę błąd pracownika Secret Service, który to miał zatankować limuzynę prezydenta USA popularnie zwaną „bestią” olejem napędowym zamiast benzyny. Moim zdaniem jednak prawdziwa wersja zdarzeń ma nie wiele wspólnego z tą którą podały media. Gorąco, więc zachęcam Was do przeczytania prawdziwej wersji zdarzeń.

TVN24, fakt, motowp.pl i wiele innych serwisów podało informację jakoby pracownik Secret Service tankujący limuzynę prezydenta USA podczas jej pobytu w Izraelu zatankował do bestii złe paliwo, po czym samochód miał się okazać niezdolny do jazdy, co w efekcie zaowocowało tym, że prezydentowi podstawiono drugą limuzynę, która czekała właśnie na taką nieoczekiwaną sytuację. Moim zdaniem osoby piszące właśnie takie newsy na wielu motoryzacyjnych, jaki i czysto informacyjnych serwisach albo nie znają zna angielskiego albo po prostu nie potrafią logicznie myśleć. Jedyne co umieją, to bezmyślnie kopiować newsy z innych stron i telewizji co postaram się wam przedstawić w dwóch punktach mojego jakże logicznego wywodu.

Po primo: Bestia prezydenta Obamy to opancerzony i przygotowany prawie na każdą ewentualność zamachu samochód, który przygotowany do jazdy wazy ponad 8 ton, na co wpływają podłoga, która chroniona jest metalową płytą o grubości 12 cm, drzwi o grubości aż 20 cm oraz szyby mające 5 cm grubości.  Do ruszenia tej ogromnej masy z miejsca potrzebny jest ogromny moment obrotowy, którym jak doskonale wiemy nie dysponują silniki benzynowe. Dlatego też projektanci zastosowali w Bestii wysokoprężny silnik diesla V8 Duramax o pojemności 6,6 litra i momencie obrotowym wynoszącym aż 705 Nm momentu obrotowego, który sprzęgneli z napędem 4x4. Jak doskonale wiemy ten sam silnik montowany jest również w Chevrolecie Kodiak Heavy Duty  pickupie na którego ramie zbudowany jest przecież prezydencki samochód. Wytłumaczcie mi, więc jak samochód mógł zostać unieruchomiony po nalaniu do silnika diesla oleju napędowego ? Wiele serwisów bez namysłu powtórzyło tą bezsensowną informację nikomu nawet nie przyszło na myśl, aby sprawdzić na jakim paliwie rzeczywiście jeździ Bestia, a nie są to jakoś skrzętnie ukrywane informacje.

Po secundo: Chyba nikomu z nas normalnie myślących nie przyszłoby nawet na myśl, że Seceret Service podzieliłby się z nami na specjalnie zorganizowanej  konferencji prasowej informacją na temat prawdziwych przyczyn awarii samochodu Baracka Obamy słowami: „Przykro nam, ale agent secret service wlał do samochodu prezydenta Obamy złe paliwo, nasza wina za co gorąco przepraszamy i przyrzekamy, że to więcej się już nie powtórzy :)” Nie wiem jak wy, ale ja jakoś sobie tego nie wyobrażam i doskonale wiem, że prawdziwa przyczyna awarii nigdy nie wyjdzie na światło dzienne.

Jak doszło do tego, że tyle mediów podało tą błędną informację otóż najprawdopodobniejszą, moim zdaniem wersją zdarzeń jest to, że ktoś z osób będących w pobliżu jakiś naoczny świadek lub nawet sam właściciel firmy, która odholowała limuzynę rzucił luźno spostrzeżenie: „może zatankowali złe paliwo”, po czym liczne serwisy informacyjne bez chwili namysłu rzuciły się do kopiowania tych samych informacji, że do samochodu Obamy został zatankowany olej napędowy zamiast benzyny co pewnie było spowodowane faktem, że większość ludzi utożsamia USA z krainą wysokooktanową benzyną płynąca, więc jak prezydent USA może jeździć limuzyną w dieslu na pewno jeździ w benzynie i tak właśnie informacja poszła w świat. Jak sami widzicie nie zawsze warto kopiować informacje prasowe, które nie są sprawdzone tak tylko, żeby były. Mam nadzieję, że mój wywód udowodnił wam prawdziwą wersję zdarzeń w końcu tylko Misiek oprócz oczywiście Mariusza Maxa Kolonko mówi jak jest naprawdę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz